Jajecznica z widokiem na morze. I to z jakim widokiem! Dom Gisell’i położony jest na stromym zboczu dokładnie nad ścisłym centrum San Remo. Dojazd tutaj jest karkołomny i wąskimi ulicami, które są bardziej strome niż alpejskie drogi, docieramy na pod dom Gisell’i parkując na półce skalnej w pobliżu.
To kolejny dzień jazdy wśród wzgórz i lasów Alp Nadmorskich. Poddajemy się rytmowi zakrętów. Łatwiej tu o chorobę morską niż wysokościową. Urocze włoskie miasteczka wyrastają na każdym wzgórzu i za każdym zakrętem. Postój na drugą kawę robimy w Apricale. Mała kawiarenka przyklejona do zbocza z malutkim tarasem przyklejonym do niej. Obok nas grupka beztroskich seniorów odkorkowuje kolejną flaszkę różowego wina rozpoczynając następną partię szachów. Zestarzeć się w takim miejscu i z takimi kompanami to los na loterii, jak sądzę. W każdej z rozlicznych, mikroskopijnych czasem wiosek jest taki ujmujący spokój. W każdej kawiarence można wypić espresso za 1 Euro z dodatkiem błogostanu, łyżeczki podziwu i odrobiny zachwytu. Popatrzeć na zielone wzgórza i uśmiechniętych ludzi wokół i wrócić za kierownicę. Jak bardzo różnią się tutejsze drogi od uczęszczanych alpejskich przełęczy. Wąskie, w kiepskim stanie są dla miejscowych jedynym łącznikiem z nie tak odległym światem zewnętrznym. W końcu 30 km na południe jest tętniące życiem San Remo.