Głębokie równoległe skiby w rudej ziemi, przyprószone świeżym śniegiem jak puder na pierniku. Pole po horyzont, pole pod górkę i z górki, pole wielkie na kilka hektarów i małe jak obrus z ceraty. Pomiędzy nimi kępy drzew jak strażnicy i kapliczki wielkości karmnika dla ptaków. Witamy na Morawach gdzie zwykłe pole zachwyca jak górska przełęcz.
Moravian rolling fields wbite w wyszukiwarkę pokazuje jak wielu ludzi zachwyca się polem. Jest to jeden z najchętniej wybieranych plenerów fotograficznych. Organizuje się tu jedno lub kilkudniowe wyjazdy a przy malowniczej drodze łatwiej spotkać fotografa niż rolnika. Tym razem nie przejechaliśmy żadnego bo grudzień jest mniej fotogeniczny niż maj a właśnie pole jest miejscem gdzie różnice w porach roku są najbardziej widoczne.
Tak wyglądają Morawy w kwietniu. Są tak pofałdowane, że ciężko ustalić poziomy horyzont.
Po skończonej pracy, zarówno łowcy selfie jak i foto-wyjadacze przeglądają zdjęciowy urobek w jednej z rozlicznych piwnic delektując się wspaniałym morawskim winem. Każda z piwnic, deleguje kogoś z rodziny bądź zatrudnia w tym celu wodzireja, który odkorkowując butelki opowiada historię ich zawartości. Okazuje się że niektóre odmiany morawskie biało wino są 3 najlepszym białym winem na świecie.
Wino smakuje wybornie, szczególnie że mało kto wie ale piwniczki znajdują się na terytorium odrębnej republiki. Svobodná spolková republika Kraví hora to lokalny specjał tak jak wino i jest to okręg autonomiczny w Czechach, który co prawda nie zamierza tworzyć własnej armii ale za to ma potężny oręż, z którym wszyscy muszą się liczyć.
Ochutnavka kolejnej piwnicy i jesteśmy pokonani w dodatku przez… kobietę w ciąży. Drobniutka Lenka opowiada swoją historię o trudach zaciągania się do armii winiarzy, rozlicznych sprawdzianach i katorżniczych próbach terenowych. Po zdanym egzaminie może opowiadać historię morawskich piwnic na równi z rosłymi Czechami o czerwonych nosach. No i pije za dwóch za błogosławiony stan* http://www.vinarstvibaraque.cz/en/
U Jedlinka przechodzimy pełne szkolenie od oceny kyseliny i zawartości zapadkowego cukru w bobulce po etykietowanie butelek. Kadzie z nierdzewki na tysiące litrów wina i przepastna piwnica z odpowiednią pleśnią i pajęczynami uzmysławiają z jaką skalą mamy do czynienia. Okazuje się, że to jedna z rozlicznych przydomowych winiarni, których w samych Boreticach jest kilka. http://vinoboretice.cz/
Po każdej ochutnavce w bagażniku lądują kolejne kartony z flaszkami. Przypominać będą przyjemny weekend u Czeskiej braci lecz z pewnością ich odkorkowywaniu nie będzie towarzyszyła taka uroczysta celebra jak w Republice Kraví hora.
* Okazało się, że Lenka ukradkiem wypluwała wino ale proceder ten tajemniczy był dostrzegalny jedynie przez niepijących.