Jeszcze nie opadł kurz po przejażdżce wokół Kielc, gdzie wiedźmy z Łysej Górze dorobiły się etatu na świętokrzyskim logo, a już pojawiła się okazja, żeby pogonić je w innym miejscu. W niemalże idealnym geograficznym środku Niemiec znajduje się miejsce, które od wieków owiane jest legendami i otoczone tajemnicą. Z płaskiego krajobrazu na styku Saksonii i Turyngii wyrastają góry Harz. Spowite mgłą od wieków pobudzają wyobraźnię.
Średniowieczny ład
Planując odwiedzenie gór Harz najlepiej zatrzymać się w Goslar, który poza wspaniałą średniowieczną architekturą znany jest z kopalni (teraz muzeum) Rammelsberg działającą nieprzerwanie przez ponad 1000 lat.
Do Wernigerode dojeżdżamy drogą nr 36 z Brunszwiku. Wzdłuż ulic miasteczka wznoszą się domy o konstrukcji szachulcowej. Każdy wspiera się na drewnianym szkielecie wypełnionym gliną i słomą. Elementy drewniane pomalowane są na ciemno, a ściany na pastelowo, co tworzy romantyczne tło dla filmów płaszcza i szpady.
W Wernigerode takich domów jest 700 i nawet ratusz w XVI wieku zbudowano w ten sam sposób. Najwięcej tego typu zabudowań jest nieopodal, w Quedlinburgu – aż 1300. Ciekawostką jest zamek Wernigerode, który zyskał sławę dzięki Bismarckowi. W swoim gabinecie kanclerz opracował koncepcję zabezpieczenia socjalnego dla robotników, tworząc w ten sposób (o czym nie mógł wiedzieć) ZUS.
Sabat czarownic
Z Wernigerode kursuje zabytkowa kolej, która w kłębach pary dociera na szczyt Brocken. Szczyt rozpoznawalny jest z daleka dzięki wieży telewizyjnej, która była pierwszą taką konstrukcją na świecie i dzięki której relacjonowano olimpiadę w Berlinie z 1936 roku.
Niezbyt wysoki Brocken (1141 m n.p.m.) współcześnie znany jest bardziej ze fenomenu opisanego po raz pierwszy w 1780 roku, a zwanego widmem brockenu. To zjawisko optyczne polegające na obserwacji własnego cienia na chmurze znajdującej się poniżej.
Przed erą alpinizmu szczyt znany był jednak bardziej jako miejsce diabelskiej imprezy. To tu – według podań – wiedźmy urządzały sobie libacje i mniej lub bardziej krwawe orgietki. Takie wizje nie tyle przerażały, co inspirowały wielu artystów. Z germańskiej mitologii czerpali jak chochlą z kotła Goethe, Wagner czy nawet Bułhakow oraz całe watahy kapel metalowych.
Chluba komunizmu
Podążamy na południe kilka kilometrów drogą 244, a potem 27. W miejscowości Rübeländ skręcamy ostro na most na rzece Bodo. Tu zaczyna się podjazd drogą L96 aż do dużego parkingu przy zaporze Rappbodetal (można próbować zaparkować bezpłatnie wzdłuż drogi). Do dzisiaj tama jest największą tego typu konstrukcją w całych Niemczech. Ukończona w 1959 roku jest największą budowlą czasów socjalizmu. To hołd dla robotników z okazji 10 rocznicy powstania Niemieckiej Republiki Demokratycznej, o czym informuje wielki napis na betonowej ścianie.
Przejazd przez tamę i tunel ją poprzedzający jest możliwy i wskazany. Akustyka powoduje, że nawet Wartburg ryczy jak Porsche. Dla pieszych stworzono dodatkową atrakcję, jaką jest spacer po najdłuższym w Europie wiszącym moście. Za przejście trzeba zapłacić 6 euro, ale widoki i doznania (szczególnie przy silnym wietrze) na pewno pozostaną w pamięci. Dla łowców adrenaliny można polecić zjazd tyrolką wzdłuż mostu i tamy za jedyne 39 euro
Lotnisko dla czarownic
Z miejscowości Thale wijącą się drogą nr 240 docieramy do parkingu Hexentanzplatz, czyli sceny tańczących czarownic. To miejsce z ładnym widokiem na dolinę Bodetal i miejscowość Thale. Jest tu sporo kawiarni i restauracji, kolejka linowa, mały ogród zoologiczny i kolekcja rzeźb o tematyce szatańsko-erotycznej. Wielkim cieniem kładzie się jednak opłata za parking. Nie ma o niej informacji przed wjazdem, a płatność jest możliwa tylko gotówką w automacie (pierwsza godzina to 3,5 EUR).
W noc Walpurgii, czyli z 30 kwietnia na 1 maja, cała okolica szaleje. Organizuje się tu wiele atrakcji i koncertów. Można bawić się przy jodłowaniu, celtyckim folku czy muzyce techno. Mieszkańcy i turyści przebrani za diabły i wiedźmy imprezują do białego rana, aż kogut zapieje.
Spędzamy w górach Harz jedynie kilka godzin wracając z Brunszwiku i z pewnością warto wybrać się tutaj na weekend, a najlepiej przedłużyć go środy 1 maja.
Nie mogę się powstrzymać od porównania Wernigerode do… oczywiście Szklarskiej Poręby (ale śmiało mogę dołożyć Karpacz i kilka innych polskich miast). Stwierdzam, że estetyczne średniowiecze znajduje się po naszej stronie Odry. Niech tutejsi włodarze zrobią sobie wycieczkę w Góry Harz, najlepiej samochodem.