Pętle bieszczadzkie są dwie – Mała i Wielka i często nazywane są obwodnicami co odziera je zupełnie z atrybutów atrakcji. W internecie reklamują je zdjęcia z Przełęczy Przysłup w Górach Słonnych koło Sanoka, która nawet nie jest w Bieszczadach.
Rozbudza wyobraźnię jak filmowa podróż na dziki wschód; jak pionierska wyprawa w głąb legendarnej krainy bimbru i węgla drzewnego. Czy jednak warto ruszać w trasę do miejsca, do którego wszystkim jest daleko?
Początek pętli – czyli pierwszy paradoks
Oficjalnie obie Pętle Bieszczadzkie zaczynają się w Lesku ale urok pętli polega na tym, że wystartować można z każdego miejsca leżącego na trasie. Mała pętla to 96 km- Duża 147. W obu przypadkach lepiej przeznaczyć na podróż cały dzień.
Wielka Pętla Bieszczadzka
Wielka Pętla to zestawienie kilku głównych dróg: 893 z Leska do Cisnej, 897 z Cisnej do Ustrzyk Górnych, 896 z Ustrzyk Górnych do Dolnych, krajowej 84 z Ustrzyk Dolnych do Leska. Czasem do pętli zalicza się także odgałęzienie (5 km) z Ustrzyk Górnych do Wołosate. Co prawda to krótki odcinek, który kończy się parkingiem pod szlakami na Tarnicę ale to najbardziej na południe wysunięta droga w Polsce.
W przeddzień wyjazdu na trasę sypnęło śniegiem – mocno. Następnego dnia nadal sypało. Widoczność spadła do kilkudziesięciu metrów a jezdnia pokryła się grubą warstwą śniegu wypłaszając wszystkich uczestników ruchu drogowego. Załamanie pogody dodało całej podróży pazura i przejazd Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej zmienił się w “przejazd przez Alaskę”.
Bieszczady to góry więc można znaleźć informację, że przez góry prowadzą górskie drogi a ilość serpentyn jest trudna do zniesienia dla pasażerów. To bzdura. Droga jest łatwa i przejezdna nawet po intensywnych opadach śniegu. Najwyższym punktem trasy jest Przełęcz Wyżna 876 m n.p.m, na którą podjazd jest łatwy nawet w warunkach zimowych. Pozostałe odcinki trasy są miejscami kręte jednak absolutnie nie powinny stwarzać kierowcom żadnego kłopotu.
Anielski nocleg
Startując z Leska możemy trudy dojazdu zrekompensować sobie noclegiem w XVI wiecznym zamku. Obecnie jest tu hotel, w którym można odpocząć szykując się do podróży https://zamekwlesku.pl/.
Ja jednak jako bazę na kilkudniową bieszczadzką odyseję wybrałem Oberżę Pod Kudłatym Aniołem w Cisnej. https://kudlatyaniol.pl/ W tej wiosce w Dolinie Solinki, przy jednym z niewielu w Bieszczadach skrzyżowań, znajduje się legendarna Siekierezada. To kultowy bar związany z poezją Stachury, prozą Hłaski czy filmem Leszczyńskiego o tym samym tytule.
Mała Pętla Bieszczadzka czyli na skróty
Mała pętla prowadzi częściowo tymi samymi drogami co Wielka, jednak pomija całe najbardziej interesujące południe czyli odcinek od Czarnej Górnej przez Ustrzyki Górne i Wetlinę, oferując w zamian przejazd nad Solinę.
Drewniane perełki i betonowe gnioty – drugi paradoks
Część trasy jest spójna ze szlakiem architektury drewnianej. Mijam wiele zabytkowych cerkwi zamienionych w kościoły, malownicze drewniane chaty, zajazdy i karczmy w stylu (nie wiedzieć czemu) zakopiańskim. Nie da się jednak obojętnie przejechać przez koszmarne Ustrzyki Dolne i nie zwrócić (tak to właściwe słowo) uwagi na przydrożne wydumki architektoniczne. Na szczęście największe wrażenie robi przyroda, która dzielnie opiera się ludzkiej chciwości. Wiele punktów widokowych z pojemnymi parkingami pozwala na stacjonarny zachwyt panoramą bieszczadzkich połonin.
Najciekawsze odcinki pętli bieszczadzkich to droga 896 Lutowiska – Ustrzyki Górne przechodząca potem w drogę nr 897 z Ustrzyk do Cisnej oraz fragment drogi 894 z Polańczyka do Czarnej Górnej.
W poszukiwaniu magii Bieszczad
Czy jednak bezdyskusyjny urok Bieszczad jest widoczny z wyznaczonej drogi? Czy jadąc ze Szczecina nie czułbym lekkiego rozczarowania przejeżdżając odcinek z Leska do Ustrzyk Dolnych? Moim zdaniem aby w pełni zachwycić się Bieszczadami należy Pętlę Bieszczadzką zacisnąć. Polecam różne skróty, objazdy i mniej uczęszczane odcinki. Drogi ślepe, przejazdy przez brody czy szutrowe łączniki. Żeby odnaleźć magię Bieszczad trzeba zgubić się na drodze. To świetny sposób na podróż poza utartym szlakiem.
Wielki skrót: Lesko – Roztoki Górne
Wielki skrót to robocza nazwa na 60 km odcinek od Leska do miejscowości Roztoki Górne tuż przy słowackiej granicy. Prowadzi przez chwilę główną drogą 94 a potem w Uhercach odbija na lokalną 895. Przejeżdżamy wzdłuż jeziora Myczkowskiego i przez most przy tamie na Solinie. W Myczkowie skręcamy na 894 na Poańczyk a za miejscowością Buki w lewo na 2283 na Terkę. Tu zaczyna się najciekawszy odcinek drogi. Prowadzi ona wzdłuż rzeki Solinki, którą przejeżdżamy kilka razy mostami o różnej szerokości i jakości. W wąskiej dolinie ruch jest niewielki a widoki cudne. Za Cisną pokonujemy 8 km do wsi Roztoki Górne gdzie kończy się droga a zaczynają prawdziwe Bieszczady. Jest tu kilka domków (także pod wynajem) tak że, jakby ktoś chciał się zaszyć w naturze to tutaj może.
Przejazdy przez brody: Baligród – Wołkowyja
To 14 km odcinek drogi 2279 między miejscowościami Baligród i Wołkowyja. Trasę poprowadzono przez 3 brody i przejazd przez rzekę Wołkowyjka jest sporą atrakcją. Przy niskim stanie wody mniejszą: ale zawsze można się poczuć jak na Camel Trophy. Przejazdy są bezpieczne bo koryto rzeki wzdłuż drogi wybetonowano.
Wszystkie rodzaje nawierzchni: Berezka – Górzanka
Jadąc Małą Pętlą Bieszczadzką skusiło mnie skręcić w miejscowości Berezka na Bereżnicę Wyżną. Zakładałem że będzie pod górkę a to gwarantuje wspaniałe widoki. I tak było. 16 km odcinek drogi 2278 najpierw wspina się mijając po prawej wzgórza: Kiczurkę i Wołosański Horb by dojść do przełęczy pod Makowską. Tu kończy się droga 2278 ale dalej poprowadzona jest droga gruntowo-szutrowo-asfaltowa do miejscowości Górzanka. Warto się zapuścić tym odcinkiem ale ostrożnie.
Niespodziewany skok w bok: Czarna Górna – Michniowiec
Jeśli za długo droga jest monotonna lub przydrożna architektura odstraszająca, szukam okazji do skoku w bok. Za Czarną Górną znalazłem krótki (7 km) odcinek drogi bez numeru. Prowadzi przez wieś Lipie do Michniowca. Ujęły mnie szpalery drzew równo posadzone wzdłuż drogi bo z powodu agresywnej wycinki to coraz rzadszy obrazek.
Paradoks numer trzy
Zjazd z głównej uczęszczanej trasy prawie zawsze gwarantuje świetne widoki, ciekawe przeżycia i często wspaniałych ludzi. Im węższa droga, im bardziej dziurawa nawierzchnia tym bardziej wjeżdżamy w Bieszczady Hłaski i Stachury. Bycie outsiderem w Bieszczadach kusi przepracowanych urzędników warszawskich korporacji. Paradoksalnie ani Hłasko ani Stachura z Bieszczadami nie mieli zbyt dużo wspólnego.