W czasach kamer internetowych warunki narciarskie można sprawdzić w każdej chwili z dokładnością do centymetra pokrywy śnieżnej. Mając Karkonosze w zasięgu ręki, a często i wzroku, jedynym pytaniem, które sobie zadajemy w sobotni mroźny poranek to – Polska czy Czechy?
Za miedzą spokojniej
Tym razem padło na Góry Izerskie po czeskiej stronie. Trafiliśmy do typowej czeskiej chalupy z widokiem na trasy zjazdowe z Tanvaldzkiego Špičáka i fabrykę zabawek poniżej. Bardzo przyjemne miejsce z tarasem, kominkiem i pełnowymiarowymi piłkarzykami, które obsługują wszystkie wieczory. https://www.e-chalupy.cz/jizerske_hory/ubytovani-jiretin-pod-bukovou-chata-pronajmuti-9956.php
dystans 20 km | czas przejazdu 40 m
Wiedziałem, że nie tylko narciarsko spożytkuję te kilka dni wolnego. Od razu urodził się pomysł przejechania kilku dróg w okolicy. Szczególnie w warunkach pięknej zimy, o której kilkadziesiąt kilometrów dalej i kilkaset metrów niżej można tylko pomarzyć. I tak przejechałem krótką pętlę wokół wierzchołków Špičák 830 m n.p.m. i Malý Špičák 677 m n.p.m., którą polecam będącym w okolicy.
Travolta kupił krecika
Najpierw jednak obowiązkowa wizyta w fabryce zabawek Detoa. Sam budynek fabryki jest bardzo intrygujący i wygląda jak połączenie komunistycznego mauzoleum z krematorium. Jeden komin wyrastający z monumentalnego obiektu to naprawdę dziwne zestawienie. Bezwzględnie warto tu zajrzeć szczególnie, że fabrykę można zwiedzać z przewodnikiem śledząc dokładnie proces produkcji drewnianych krecików. Od przeszło 110 lat produkują tu drewniane zabawki wzorowane głównie na czeskich animacjach. Byliśmy tu w dzień wolny od pracy a nasz przewodnik, który okazał się być członkiem zarządu, oprowadził nas dodatkowo po świeżo wyremontowanych biurach i raczył ciekawymi opowieściami o losach fabryki.
Zarówno wnętrza hal produkcyjnych pamiętające czasy Czechosłowacji jak i biura z odrestaurowanymi meblami i witrażami w oknach robią wrażenie nie tylko na starych koniach pamiętających wszystkie sezony Krecika.https://www.detoa.cz/en
Dowiedzieliśmy się także, że nasz wynajmowany dom stoi w pobliżu miejsca gdzie przed laty stał dom rodziny Swarovskich. Po tych pagórkach hasał jak łania młody Daniel Swarovski a w przerwach pobierał nauki szlifowania szkła u lokalnych rzemieślników. Ciężka to była praca ale opłacało się.
Jakby komuś było mało zabawek to kilka kilometrów dalej w Smržovce jest Muzeum panenek. I bynajmniej nie chodzi tu o dobrze ułożone dziewczęta z dobrych domów ale o ogromny zbiór lalek i zabawek. Leciwe te sprzęty wyglądają dość przerażająco ale w dobie jedynej zabawki jaką jest smartfon taka kolekcja może pobudzić wyobraźnię i oderwać na chwilę dzieciaki od Instagrama. https://panenky-muzeum.webnode.cz/
Z fabryki do Smržovka najlepiej przejechać przez przełęcz Záhoří 680 m n.p.m. wąską droga na szerokość samochodu. Widok na kaskadowo ułożone domki i monumentalną fabrykę wynagradza trudy manewrowania szczególnie w zimie gdy trzeba się wyminąć przyklejając do płotu lub zjeżdżając do rowu.
Szusowanie Cactusem
W Smržovce zaskakuje wysoki wiadukt kolejowy, pod którym prowadzi droga 29041. Bardzo przypomina alpejskie wiadukty w szwajcarskim Bruxio. Linia kolejowa Tanvald-Harrachov nazywana jest wśród miejscowej ludności „Zębatką”. Największe nachylenie torów to 58 stopni a to jest naprawdę sporo. Skolei odcinek z Kořenova do Harrachova, łączy Góry Izerskie z Karkonoszami stalowym wiaduktem w kształcie podkowy.
Swojskie klimaty
Wracając do Jiřetína warto zjechać z głównej drogi skręcając tuż przed mostem na rzece Kamenica w lewo w Jirecinską. To krótki odcinek po zboczu z ładnym widokiem na rzekę i biegnącą powyżej drogę 29042. Zmęczonym proponuję łyk piwa (najlepiej Primator nealko), Česnečkę i smażony Hermelin w restauracji hotelu u Dubu. To klimatyczne miejscem trąci lekko myszką (kumpela krecika) i brakuje tu tylko zawiesiny papierosowego dymu i potłuczonego szkła na podłodze.
Miasta Tanvald i Desna to nieudane połączenie kurortu turystycznego z wolną strefą ekonomiczną. Znajdziesz tu opuszczone albo ledwo działające fabryki, centrum logistyczne i hurtownie w starym klasztorze, piękne zaniedbane wille i odmalowane socjalistyczne bloki. Inspirujący chaos i poczucie lekkiej zapaści. Nie czuć tego na stokach ale zza kierownicy widać to doskonale.
W zimie jazda wąską nieodśnieżoną droga między domami daje tyle frajdy co przejazd przez świetnie utrzymaną alpejską przełęcz. Z pewnością wrócę jeszcze na te drogi i pokręcę się po okolicy.