Trzecia część przejazdu przez Dolinę Baryczy okazała się wyprawą przez cmentarz. Dworki i pałace myśliwskie bowiem urządzone są w stylu myśliwskim. Oprócz obrazów w złotych ramach, strzelb i trąbek głównym elementem wystroju są odcięte głowy i poroża z czaszkami zabitych zwierząt. Zapewne 100 lat temu nie powodowało to żadnego zgrzytu i całe rodziny bez emocji spożywały dziczyznę wśród odciętych głów gapiący im się w talerz. Rozbrykane pachola głaskały wypchane ptaki i dmuchały żaby w stawie. Taka dekoracja dzisiaj może być jednak trudna do strawienia.
dystans 73 km | czas przejazdu 1 h 30 m
Dojazd także ciekawy
Startuję z Antonina ale już droga nr 25 od samego zjazdu z S8 jest bardzo malownicza. Szczególnie wczesnym rankiem, gdy słońce przebija przez korony drzew i podnoszącą się poranną mgłę. Te gęste lasy to zagłębie meblarskie a swoje fabryki mają tu Wajnert, Gawin i Bodzio. Mając duży samochód można sobie przywieźć naprawdę konkretną pamiątkę z 3. części objazdu Doliny Baryczy.
Szpaler drzew rosnący bezpośrednio przy pasie ruchu zaczyna być rzadkością. Coraz częściej kilometry alei są wycinane ze względów bezpieczeństwa. Spieszmy się tędy jeździć. Bardziej niebezpieczne może okazać się gwałtowne hamowanie przed maszerującą po głównej drodze pielgrzymką. Trzeba mieć dużo wiary żeby poruszać się wśród tirów z pieśnią na ustach.
Pałac w Antoninie
W Antoninie obowiązkowym punktem jest wizyta w Pałacu Myśliwskim Radziwiłłów. To Przepiękny i zadbany budynek z barwną historią słynący dziś z corocznych Festiwali Chopinowskich. Drzewiej bowiem Fryderyk gościł się u Radziwiłła “polując i muzykując w doborowym towarzystwie”. We wnętrzu ogromna dorycka kolumna ozdobiona jest dziesiątkami trofeów myśliwskich, które gapią nam się w kawę lub kotlet gdy korzystamy z restauracji na parterze.
W Pałacu można zanocować np. w Apartamencie Księcia Antoniego Radziwiłła, lub Pokoju Księżnej Luizy. Przyjemnie i kulturalnie spędzić czas delektując się informacją o bezpłatnym parkingu przy pałacu.
Bardzo ciekawy odcinek drogi prowadzi od Dębnicy (kościół z boazerii, architektoniczna wydumka) wśród lasów i łąk a następnie wzdłuż stawu Trzcielin. Przy drodze znajduje się wieża widokowa i miejsce odpoczynku. Przeznaczone jest niestety dla rowerów więc samochodem trzeba zaparkować na poboczu.
Na koń albo na obiad
Kilka kilometrów jest ośrodek wypoczynkowy o nic nie mówiącej nazwie LBN-Huta. To ogromny teren i miejsce polecane miłośnikom koni. Nie tylko tym co czują się w siodle jak ryba w wodzie bo poza galopem przez ostępy można przejechać się bryczką lub poćwiczyć na lonży. Można zamówić dania z lokalnych produktów w restauracji z odciętymi głowami bądź samemu zrobić grilla lub ognisko. Można pograć w minigolfa, w tenisa a nawet wykąpać się w małym basenie.
Ośrodek dysponuje miejscami noclegowymi i zdecydowanie dobrym pomysłem jest pozostanie tutaj na weekend i zrobienie sobie bazy na wycieczki po Dolinie Baryczy.
Wracając do samochodu mijam dwa mercedesy zaprzęgnięte do bryczki. Napotkany koniuszy tak właśnie wycenia wartość pięknych i silnych koni fryzyjskich, które chodzą po błotnistych duktach a powinny stać w garażu nawoskowane.
W drodze z Odolanowa
W Odolanowie kieruję się drogowskazem na Sośnie. Mijam odrestaurowany kościół, który (jak informuje tablica) przerobiono na salę konferencyjną. Co prawda to kościół ewangelicki ale informacja robi wrażenie. 10 km dalej skręcam do wsi Mariak i przekraczając tory przekraczam także granice Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy. To bardzo ładny odcinek drogi od zjazdu przez miejscowość Moja Wola aż do Janisławic.
Jak na filmowym planie – pałac w Mojej Woli
Z własnej woli koniecznie trzeba zatrzymać się we wsi Moja Wola. Można stanąć zaraz za mostem przy ulicy Sztolcmana lub jeszcze lepiej na parkingu ośrodka wypoczynkowego Biały Daniel i podejść kilkaset metrów do Pałacu Myśliwskiego. Pałac zbudowano w 1855 roku wg projektu architekta Karla Wolfa.
Obiekt jest zjawiskowy bo cała elewacja pokryta jest korą dębu sprowadzanego z Portugalii. Od 1992 roku stoi pusty i niszczeje. Obrasta szczelnie bluszczem i wygląda jak gotowa scenografia do filmów grozy. Idealne miejsce na sesję z gotyckimi modelkami.
Witamy w Gruzji
We wsi Czeszyce zatrzymuję się w Winnicy de Sas chcąc nabyć butelczynę wybornego i zachwalanego wina Kvevri. Wina gruzińskie są moimi ulubionymi a tutejsze są produkowane w ten sam sposób, czyli w ogromnych amforach wkopany w ziemię. Sama winnica to nowoczesny obiekt idealnie wkomponowany w otaczający krajobraz.
To także idealne miejsce na odpoczynek z kieliszkiem w ręku i najlepiej w większej grupie. Mając do dyspozycji dom z trzynastoma miejscami noclegowymi i sauną należy tylko wybrać tamadę i biesiadować wznosząc toasty gaumardżos. Wokół domu chodzimy jednak ostrożnie bo rękoma celebrytów posadzono tu krzewy tworząc Winnicę Mistrzów.
Przyrodniczy unikat
Dojeżdżam prawie do Grabownicy i dróg Doliny Baryczy, które opisywałem miesiąc temu. Dzisiejsza trasa może nie prowadzi groblą przez środek stawu ale wszędzie odczuwa się bliskość wody. Nad głową przelatują czaple i bociany, gęsi przebiegające drogę a krzykliwe mewy i kaczki startują we wszystkich kierunkach z wysokich traw na poboczu.
Nic dziwnego że Stawy Milickie trafiły na listę Living Lakes. W tym międzynarodowym zestawieniu znajdują się 24 wyjątkowe miejsca a wśród nich takie perełki jak Bajkał, Morze Martwe, Balaton, Titicaca czy Jezioro Wiktorii.
Ostatnia rybka
Trasę zamykam w Niesułowicach 6 km od Milicza. Zatrzymuję się w polecanej Restauracji W Starym Młynie. Ogromne wrażenie robi akwarium morskie zaraz przy wejściu do lokalu. Okazuje się jednak, że kolorowych rybek nie ma w jadłospisie. Jest za to doskonały sandacz w sosie koperkowo-cytrynowym albo dzwonki z karpia. Z karpiem jestem na bakier ale sandacz był wyśmienity.
Kolej na Krośnice
Wracając, zatrzymuję się jeszcze w Krośnicach, które są centrum kolonijno-edukacyjnym dla dzieci z Wrocławia, Leszna czy Kalisza. Każda szkoła zapewne organizowała tu wycieczkę i każde z nich było zapewne fabryce bombek i dekorowało je własnym imieniem. Podróżując z dziećmi warto wybrać się jeszcze na rundkę Krośnicką Kolejką Wąskotorową.
Stawy Milickie to miejsce, które powstało wskutek działalności człowieka. Dodaje otuchy że, unikalny ekosystem powstał za sprawą ludzi, trochę przypadkowo ale funkcjonuje świetnie i ma się dobrze.
Do Wrocławia wracam drogą przez Bukowice, Złotów i Łozinę i to jest kolejne odkrycie. Wąska, kręta i wyboista z wieloma hopkami przez Wzgórza Trzebnickie. Idealna dojazdówka w Dolinę Baryczy, której należy się samodzielny opis. Może wykorzystam ją przy planowaniu następnej trasy i zahaczę o Dolinę Baryczy jeszcze raz. Trzy odcinki to zdecydowanie za mało.