Wieczorem autobusy pełne turystów, odwiedzających ksar Ajt Bin Haddu, odjeżdżają w kierunku Marrakeszu. Zatrzymujemy się w hotelu “Róża Pustyni” i najbardziej znany marokański ksar (zabudowania obronne) możemy podziwiać z okna hotelowego pokoju. Co prawda nasza oberża leży przy głównej drodze, ale jest przestronna, z małym basenem i dwoma restauracjami. W jednej rozprawiamy się wieczorem z kolejną taginą, w drugiej (o świcie) z miętową herbatą i jajkami na twardo.
Okno z widokiem na kazbę
Ksar Ajt Bin Haddu leży na płaskowyżu, na wysokości około 1000 m.n.p.m więc poranek jest wyjątkowo zimny. Pamiętając wczorajsze tłumy, ruszamy jako pierwsi, zatapiając się w wąskie uliczki średniowiecznej kazby. Kramy z rękodziełem leniwie się rozkładają w pierwszych promieniach słońca a sprzedawcy są bardziej zainteresowani popijaniem ciepłej herbaty, niż sprzedażą bibelotów.
Docieramy na szczyt wzgórza, na którym pozostały jedynie mury zamku obronnego i ciekawa budowla służąca za spichlerz (agadir). Widoki są imponujące i w każdą stronę widać trochę inny krajobraz. Na południu zerodowane przez pustynny wiatr i wypalone słońcem wzgórza, na północy ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego. Miejsce jest niezwykłe a jego walory nie raz wykorzystywali filmowcy. Kręcono tu szereg filmów od “Klejnotu Nilu” po “Grę o tron”.
Poczuj się jak gwiazda – na planie filmowym lub na leżaku
Gdy z pierwszego autokaru z Marrakeszu wysypują się turyści, my kończymy wizytą w kazbie i ruszamy w dalszą drogę. Po pół godzinnej jeździe docieramy do największego w całej Afryce studia filmowego – studia “Atlas” w Warzazat. Parkujemy pod egipskimi posągami z gipsu i styropianu i ustawiamy się w kolejce do kasy. Bilet kosztuje około 100 dirhamów a plany filmowe można zwiedzać tylko z przewodnikiem. Nie trzeba być specjalnym miłośnikiem dziesiątej muzy, aby docenić rozmach i skalę zbudowanych tutaj scenografii.
W Studio Atlas kręcono sceny do takich hollywoodzkich produkcji jak: “Gladiator”, “Królestwo niebieskie” czy “Helikopter w ogniu”. Chyba największy obszar zajmują jednak scenografie do “Asterix Obeliks misja Kleopatra”. Jeżeli w Maroko jeszcze jakoś można sobie wyobrazić egipskie pałace, to tybetańska świątynia jest dość zaskakująca. Kręcono tu także sceny do filmu o Dalajlamie – “Khundun” a ośnieżone szczyty Atlasu robiły za Himalaje. Podczas projekcji nikt się nie zorientował, że są o połowę niższe.
Po opuszczeniu planów filmowych warto wstąpić do hotelu, w którym przebywały najjaśniejsze gwiazdy srebrnego ekranu.
Okruchy pustynnych rajdów
Dla mnie równie ciekawa okazuje się pobliska stacja benzynowa. Stare Citroeny uczestniczące w rajdach przez Saharę stoją obok miejsc z ładowarkami do pojazdów elektrycznych. To niesamowita hybryda minionych czasów i współczesności.
Przejazd przez najwyższą przełęcz Atlasu Wysokiego
Ruszamy w stronę ośnieżonych szczytów atlasu wysokiego. Mijamy wioski doskonale wtopione w ochrowe górskie zbocza, ruiny czerwonych kasb i intensywnie zielone palmowe gaje. Po 3 godzinach jazdy drogą P1506 przez góry Atlas, osiągamy jej najwyższy punkt – przełęcz Tizi n’Tichka.
Przełęcz leży na wysokości 2260 m n.p.m. i często o tej porze roku leży tu śnieg. Dzisiaj ośnieżone są jedynie najwyższe wierzchołki a temperatura jest o kilka stopni wyższa niż o poranku w ksarze 1000 m niżej.
Punkty kontrolne przypominają jednak, że mimo tego, że jesteśmy w Afryce, w wysokich górach pogoda może się zmienić błyskawicznie. Gdy warunki są bardzo trudne przejazd jest zamykany aby uniknąć tragedii jak z 2005 roku, gdy turyści spadli samochodem w przepaść.