Pomysł na podróż narodził się błyskawicznie dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym z Wrocławia do Porto i Lizbony. Należało tylko dopasować termin do promocyjnej ceny. W ten sposób, za cenę dwóch przejazdów Pendolino z Wrocławia do Warszawy, udało się kupić przelot Wrocław – Porto – Lizbona – Wrocław. Jako, że jestem fanem podróży samochodem, wypożyczyliśmy Volkswagen T-Roc’a w Recargo, korzystając z serwisu Rentalcars.
Czasem Rentalcars oferuje lepsze ceny niż bezpośredni wynajem w agencji. Decydując się jednak na pełne ubezpieczenie, korzystniej jest wykupić je przy odbiorze samochodu w wypożyczalni, niż poprzez serwis. Powodem jest to, że w przypadku uszkodzenia auta, z depozytu (który może wynosić nawet 1200 euro) pobierana jest kwota gwarantowana (zapisana w umowie), a następnie trzeba ubiegać się o zwrot od pośrednika (w tym przypadku Rentalcars). Zamiast tego, możemy wybrać pełne ubezpieczenie w wypożyczalni za 170 euro, które obejmuje cały okres wynajmu i nie wymaga wpłaty depozytu.
Metrem po bilety do księgarni
Porto zwiedzamy, wsiadając do metra na Combatantes. Przejazd w jedną stronę kosztuje 2 euro, a powrotny 3,6 euro. Linią Azul dojeżdżamy do stacji Aliados, położonej w centrum miasta. Wiedząc, że na wizytę w mieście mamy tylko jeden dzień, raczej oczekujemy pierwszego wrażenia niż zaplanowanego zwiedzania. Trafiamy do Księgarni Lello, która jest ikoną miasta i jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Porto. Wnętrze księgarni jest równie imponujące jak jej fasada. Drewniane regały wypełnione są starannie wyselekcjonowanymi książkami z różnych dziedzin, a niezwykły, spiralny kształt schodów prowadzących na górne piętro dodaje uroku temu miejscu. Stąd Livraria Lello przyciąga turystów z całego świata, którzy pragną doświadczyć niezwykłej atmosfery tego miejsca. Dlatego właśnie wprowadzono limit zwiedzania i bilety, więc aby wejść do księgarni, musimy poczekać kilkanaście minut w kolejce i kupić bilet za 8 euro na stronie internetowej. Jedyną pociechą jest fakt, że jeśli zdecydujemy się na zakupy, 8 euro zostanie odliczone od ceny.
„Francuzeczka” na talerzu
W Porto też fundujemy sobie prawdziwe portugalskie śniadanie, czyli Francesinha. Jako że lubię śniadania wytrawne, to po sałatkach śledziowych w Norwegii, to jest numer 2. Francesinha to właściwie francuski wynalazek, ale Portugalczycy nie pozwalają powiedzieć złego słowa o tym „toście” (bo jest to tost, choć wygląda jak solidna porcja lasagne). Między dwie kromki chleba napakowano kilka rodzajów mięsa i wędlin. Przykryto to dwudziestoma plasterkami sera żółtego i zalano sosem pomidorowo-alkoholowym. Podgrzane z roztopionym serem smakuje wybornie i trzyma jak konkretny lunch. Dla amatorów owsianek i croissantów na śniadanie – to barbarzyństwo.
Ribeira i most na rzece Duero
Trochę przypadkiem trafiamy na świetny punkt widokowy na przybrzeżną dzielnicę Ribeirę (link), z którego roztacza się panorama Mostu Luísa I. Ta imponująca konstrukcja, dominująca na każdym zdjęciu, majestatycznie spina oba brzegi rzeki Duero. Spacerujemy wzdłuż lewego i prawego brzegu.
W Ribeirze jest wiele miejsc, które warto odwiedzić, nawet jeśli nie mamy w planie większych zakupów. Znajdziemy tu m.in. piwnice winiarskie Cave do Vinho, gdzie można skosztować słynnego Porto, czy sklep z konserwami, w którym piętrzą się góry puszek sardynek. Warto tu wstąpić choćby dla podziwiania oryginalnych i zróżnicowanych wnętrz, umiejętnie wykorzystujących architekturę budynków portowych.
Dworzec jak sala balowa
Trafiamy jeszcze na Stację kolejową São Bento. Jednak nie w celach podróżniczych, ale z powodu jej wnętrza. Hall stacji zdobią niezwykłe mozaiki z ponad 20 tysiącami azulejos, czyli charakterystycznych portugalskich płytek ceramicznych, które opowiadają historie z życia codziennego Portugalii oraz przedstawiają epickie bitwy i ważne wydarzenia historyczne. Wnętrze dworca przypomina pałacową salę balową i jest nadal aktywnie użytkowane. Jednak pasażerów jest znacznie mniej niż turystów fotografujących się na tle tych niezwykłych niebieskich scen.
Na czas wizyty w Porto, wypożyczony samochód pozostawiamy zaparkowany przy ulicy poza strefą płatnego parkowania, w pobliżu stacji metra Combatantes. Po mieście najlepiej przemieszczać się metrem.
W Porto obowiązuje system taryfowy strefowy, co oznacza, że cena biletu zależy od liczby przekraczanych stref.
Najtańszy bilet kosztuje 1,20 € i obejmuje jedną strefę. Najdroższy bilet kosztuje 3,00 € i obejmuje cztery strefy.
Bilet Andante 24 – Ważny jest przez 24 godziny od skasowania, pozwala na nielimitowaną liczbę przejazdów w wybranych strefach: 4,15 € za dwie strefy, 5,50 € za trzy strefy i 7,50 € za cztery strefy.