Pokonywanie górskich przełęczy jest wciągające ale prawie każdy dzień w trasie kończymy zjazdem do doliny. Często podczas podróży okazuje się, że zupełnym przypadkiem trafiamy na wyjątkowe miejsce i wyjątkowych ludzi. Tak właśnie było i w tym przypadku. Postój w Aoście i wycieczka na pobliskie osiedle w celu poszukiwania pizzy zakończyła się w pubie Talon.
Niczym nie wyróżniająca się z zewnątrz pizzeria, stała się dla nas wyjątkowa przez niezwykłą życzliwością połączoną z włoskim luzem pracującej tam ekipy. Wystrój knajpy z motoryzacyjnym sznytem potwierdzał tylko, że trafiliśmy na właściwe miejscu. Urocza konsola DJ-ska urządzona w połowie kultowego Fiata 500, kanapy wyjęte z samochodów i stoliki zrobione z silników. Miłość Włochów do motoryzacji, szczególnie rodzimej, widocznej na każdym kroku, jest wielka.
Dzisiejszą trasa zaplanowaliśmy głównie dla przejazdu przez tunel pod Mont Blanc. Jest środek lutego i większość przełęczy jest zamknięta. Ruszamy w kierunku Val d’Isère chcąc stwierdzić dokąd możliwy będzie przejazd.
Tunel ma długość 11,6 km i nie jest poziomy. Po stronie francuskiej wlot tunelu jest na wysokości 1274 m n.p.m. natomiast po włoskiej na 1381 m n.p.m. Przejazd tunelem, jak przystało na tunel pod najwyższymi szczytami Alp, jest chyba najdroższy (€45,20), jednak świadomość, że przyjeżdża się prawie dokładnie pod szczytem Aiguille du Midi 3 842 m n.p.m. i ma się nad głową przeszło 2,5 km litej skały, robi wrażenie.
Wrażenie robią także estakady i wiadukt Egratz prowadzące z Chamonix do Passy po francuskiej stronie tunelu. Udaje nam się dojechać do Beauford. Dalej przejazd jest zamknięty. Mając świadomość że jesteśmy wśród najwyższych szczytów alpejskich i to w środku zimy zaskoczeni jesteśmy stanem utrzymania dróg i łatwością podróżowania nawet po lokalnych serpentynach.